Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, w związku z zagadnieniem prawnym, które nie zostało wprost uregulowane przepisami kodeksu cywilnego, wskazując, że jeśli spadkobierca zasiedział działkę będącą w posiadaniu spadkodawcy w chwili otwarcia spadku, powinien się liczyć ze spłatą krewnych zmarłego i własność nabytej nieruchomości wliczyć w skład masy spadkowej.
Posiadanie jest to stan faktyczny, a zgodnie z art. 336 k.c. posiadaczem rzeczy jest zarówno ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel (posiadacz samoistny), jak i ten, kto nią faktycznie włada jak użytkownik, zastawnik, najemca, dzierżawca lub mający inne prawo, z którym łączy się określone władztwo nad cudzą rzeczą (posiadacz zależny).
Spadkodawca był posiadaczem w złej wierze nieruchomości przez blisko 30 lat. Z chwilą śmierci, spadek zgodnie z rozrządzeniem testamentowym przypadł żonie, która po upływie ustawowego terminu wymaganego dla zasiedzenie uzyskała własność nieruchomości.
Małoletni syn, będący dzieckiem spadkodawcy wystąpił o należny mu z mocy ustawy zachowek, a zgodnie z art. 991 k.c. zstępnym którzy byliby powołani do spadku z ustawy należy się dwie trzecie wartości udziału spadkowego, który by mu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym.
Sąd Najwyższy we wskazanym stanie faktycznym uznał, że choć samo posiadanie nie jest prawem, mogą wynikać z niego skutki. Spadkobierczyni skorzystała majątkowo z długiego posiadania nieruchomości przez zmarłego i w związku z tym małoletniemu synowi pochodzącemu z pozamałżeńskiego związku należy się udział w spadku.